Odsłona I. Tysiączne
wydawnictwo
Czy może być coś niezwykłego w historii Wydawnictwa? W
przypadku klasycznie rozumianej oficyny zajmującej się publikowaniem książek
być może niekoniecznie. Jednakże rzecz ma się zupełnie inaczej w odniesieniu do
wydawcy muzyki. Muzyka ze względu na swój czasowy, ulotny charakter wymaga
nieustannie odtwarzania, nie stoi gotowa na półce jak książka. Żeby jej
doświadczyć musimy ją odtwarzać za każdym razem od nowa i to najlepiej w
autentycznym wykonaniu na żywo. Wielkie dzieła muzyki tzw. „klasycznej” często
wymagają wieloosobowego składu wykonawczego. Do tego celu niezbędne jest
posiadanie partytur i innego rodzaju wydań materiałów nutowych dla orkiestry,
chóru czy solistów.
Niewielu jest specjalistów mogących się zajmować
rekonstrukcją utworów muzycznych sprzed wieków, profesjonalną edycją i składem
nut do postaci partytur czy głosów orkiestrowych. W Polsce przez wiele lat
jedynym, a do dziś wciąż największym i najważniejszym wydawcą muzycznym jest
znany wszystkim muzykom PWM czyli Polskie Wydawnictwo Muzyczne.
Ażeby zrozumieć czym dla kultury polskiej stało się
Polskie Wydawnictwo Muzyczne, należy uświadomić sobie w jakich czasach i
warunkach ono powstało. PWM został powołany do istnienia zaraz po II wojnie
światowej w 1945. Przed oficyną tą postawiono zadanie wydawania: książek o muzyce, nut, partytur, materiałów
orkiestrowych, muzycznej literatury pedagogicznej itp. Obszar twórczości
muzycznej do zagospodarowania był ogromny. Zaległości wręcz niewyobrażalne.
Nigdy wcześniej w Polsce nie istniał wydawca, który by publikował całość
polskiej literatury muzycznej na taką skalę, nie mówiąc już o twórczości zagranicznej. Przed II wojną
światową istniało kilka wydawnictw m.in. wydawnictwo Dawnej Muzyki Polskiej oraz Towarzystwo
Wydawnicze Muzyki Polskiej, którego dyrektorem przez dwa lata był Tadeusz
Ochlewski późniejszy założyciel PWM. Lecz była to zaledwie kropla w morzu
potrzeb.
Wyobraźmy sobie w jak fatalnym stanie była polska
kultura muzyczna, którą dotknęły kataklizmy w postaci zaborów oraz dwóch wojen
światowych. W tym czasie nie tylko nie było warunków do wydawania muzyki, ale
wręcz wiele cennych zbiorów zostało zaprzepaszczonych. Jednym z najcięższych
doświadczeń było Powstanie Warszawskie, w wyniku którego zniszczona została
stolica Polski, a w jej zgliszczach pogrzebano razem z ludźmi także ich
twórczość. Wielu kompozytorów po wojnie zostało z pustymi rękami, archiwa
biblioteczne przechowujące bezcenne zabytki muzyczne przestały istnieć.
Na przywrócenie do życia muzycznego czekała de
facto cała historia muzyki polskiej: od Mikołaja Gomółki i Wacława z
Szamotuł poprzez Chopina, Moniuszkę i Szymanowskiego, aż po najnowszych
twórców: Lutosławskiego, Bacewicz i wielu innych.
Do pracy zabrano się od razu i to z wielkim impetem,
na efekty nie trzeba było długo czekać. Jeszcze tego samego roku 1945 na
jesieni wydano pierwszy utwór muzyczny - "Romans na skrzypce i
fortepian" Aleksandra Zarzyckiego, opublikowany został pierwszy numer
czasopisma Ruch Muzyczny – poświęconego bieżącym wydarzeniom muzycznym. W
następnym roku organizowany jest pierwszy koncert PWM ze współczesną muzyką
polską. Ukazuje się tez pierwsza książka. Łącznie w ciągu 1946 roku
opublikowano 53 tytuły o nakładzie blisko stu tysięcy egzemplarzy,
zapotrzebowanie na tego rodzaju publikacje było ogromne, życie muzyczne w kraju
dopiero się odradzało. Następne lat przynosiły kolejne sukcesy. W osiem lat później Stefan Kisielewski tak pisał w
"Tygodniku Powszechnym" z 1952 roku:
"(...) Tysiączne wydawnictwo i wiele milionów
nakładu - te cyfry chyba coś mówią. Bez niczyjej urazy, a także bez cienia
przesady stwierdzić można, ze Polskie Wydawnictwo Muzyczne w ciągu niespełna
ośmiu lat swego istnienia wydrukowało więcej nut i książek o muzyce, niż
dokonano tego u nas w okresie od Mieszka l do r. 1945. Jeśli Kazimierz Wielki
„zastał Polskę drewnianą, a zostawił murowaną", to PWM zastał polską
muzykę pisaną, a zostawił (właściwie jeszcze nie zostawił) - drukowaną. W
dziedzinie wydawnictw tak muzyki starej, jak i nowej, najrozmaitszych rodzajów
i gatunków, a także w dziedzinie podręczników, monografii i studiów zrobiono
już masę, zaś szeroki, wyzbyty na ogół partykularyzmów czy jednostronności
dobór wydawanych dzieł jest wynikiem właściwego zrozumienia przez instytucję
szczytnego obowiązku służby kulturze narodowej. (...)"
cdn.
Panie Danielu,
OdpowiedzUsuńtroszkę niestety historię Pan przekłamuje we wpisie na temat swojego pracodawcy. PWM nie był jedynym wydawnictwem muzycznym w Polsce, ani przed II wojną światową, ani w 1945 roku. Dopiero w 1947 wszystkie inne zostały zlikwidowane przez ówczesne władze komunistyczne. Oczywiście to nie umniejsza zasług PWM-u, historia jednak była "nieco" inna.
Pisząc o przywróceniu do życia muzycznego w 1945 roku również muzyki współczesnej proszę pamiętać, że utwory Bairda to dopiero rok 1949.
Tak czy inaczej gratuluję bloga i pozdrawiam.
Marcin Kowalczyk
Wydawnictwo EUTERPE
Witam, dziękuje za komentarz. Niestety nie udało mi się dotrzeć do żadnych informacji na temat innych wydawnictw działających między 1945 a 1947. Istniejące wcześniej wymieniłem. Jeżeli posiada Pan jakieś informacje na ten temat to chętnie skoryguję swoją wiedzę i podane informacje. Ja mogę powoływać się jedynie na informacje do jakich uda mi się dotrzeć.
OdpowiedzUsuńOczywiście i przed i po wojnie istniały różne wydawnictwa, które wydawały sporadycznie różne publikacje związane z muzyką, ale nie były to wydawnictwa stricte muzyczne.
Moją intencją było jedynie powiedzieć, że nigdy nie wydawano tak specjalistycznie i na taką skalę jak w PWM po jego powstaniu.
Panie Danielu,
OdpowiedzUsuńkilka przykładowych:
- Gebethner i Wolff (zlikwidowane ostatecznie przez komunistów w 1950 roku - część muzyczna w 1947) - jeszcze przed wojną miało w swoim katalogu ok. 8 tys. tytułów nutowych (proszę to zestawić z aktualnym stanem katalogu PWM) - poza Polską miało swój oddział również w Paryżu;
- W. Pawłowski;
- Universum (z Katowic - również rozwiązane przez komunistów; wydawało tam kilku znanych kompozytorów, m.in. Feliks Rybicki - stamtąd np. pochodzą pierwsze wydania wznawianych później wielokrotnie przez PWM Zaczynam grać, Już gram, Gram wszystko).
Proszę mieć dystans do tego czego Pan się dowie w PWM na temat historii wydawnictw nutowych - niestety promocja przyćmiła prawdziwą historię. Szkoda.
Pozdrawiam
Marcin Kowalczyk
Dziękuje za odpowiedź, sprawdziłem to. Rzeczywiście oferta "Gebethner i Wolff" zgromadzona w ciągu stu lat wygląda imponująco. Ciekawe natomiast ile spośród tych paru tysięcy pozycji nutowych stanowiła muzyka polska?
OdpowiedzUsuńNie słyszałem aby którykolwiek z ważniejszych kompozytorów polskich był przez nich wydany.
Panie Danielu,
OdpowiedzUsuńw zasadzie powinienem namówić Pana do samodzielnego poszperania, ale cóż - niech stracę :-)
G&W to przede wszystkim pierwsze kompletne wydanie dzieł Chopina, to również pierwsze wydania drukiem utworów Moniuszki, Dobrzyńskiego, Karłowicza, Szymanowskiego itd.
Zna Pan tych kompozytorów? ;-)
Mam nadzieję, że ta krótka wymiana postów spowoduje, że zweryfikuje Pan nieco swój pogląd na temat przewodniej roli pewuemu :-)
Pozdrawiam
Marcin Kowalczyk
Cóż, zapewne poszperam i zweryfikuję
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Muszę przyznać, iż rzeczywiście nie dość dobrze zgłębiłem temat przedwojennych wydawnictw muzycznych, a jest naprawdę frapujący. Z ciekawością uzupełniam moje informację. W związku z tym postanowiłem wycofać się z kilku stwierdzeń w powyższym tekście, gdyż nie ukazywały prawdziwie stanu rzeczy.
OdpowiedzUsuń