Przejdź do głównej zawartości

Siedem odsłon Aleksandra Tansmana cz.IV


Dziś przypada 25. rocznica śmierci Tansmana, kompozytora którego historia życia wprawia w zdumienie, a twórczość wciąż jest źródłem niezwykłych doznań estetycznych.

Z muzyką dookoła świata


Pod koniec lat 30. Tansman jako kompozytor i wykonawca swych utworów, rozpoczyna liczne podróże koncertowe do: Polski, wielu stolic europejskich oraz do Afryki i Ameryki. Najgłośniejsza z podróży to trwające rok gigantyczne tournée koncertowe dookoła świata: począwszy od Warszawy przez Paryż, USA, Kubę, Japonię, Chiny, Honkong, Filipiny, Jawa, Bali, Sumatrę, Singapur, Indonezję, Malaje, Cejlon, Indie, Egipt. Był pierwszym kompozytorem w owych czasach, który odbył podróż dookoła świata ze swoimi utworami. W wyniku tej wielkiej wyprawy amerykańskie stowarzyszenie The Marco Polo Club przyjęło Tansmana do swego grona sławnych ludzi, którzy okrążyli kulę ziemską. Tansman nie tylko koncertował, ale też wiele zwiedzał i poznawał z zaciekawieniem kulturę różnych krajów, a wrażenia z tej podróży zawarł utworze Le tour du monde en miniature. Quinze feuillets de voyage. Z podróży tych pochodzi mnóstwo niezwykłych anegdot i ciekawych opowieści ze spotkań z wielkimi ludźmi.
 

Kiedy na przykład przypłynął do Japonii celnicy najpierw przepuścili Tansmana jako pierwszego, a następnie, zamiast zażądać od niego dokumentów, wszyscy wyciągnęli programy i poprosili o autografy. W Tokio zaś przyjął Tansmana cesarz Hirohito:

Byłem przez niego przyjęty. Świetnie władał językami, ale urzędowo musiał mówić po japońsku, ja mówiłem po angielsku. „Złoty medal” wręczono mi podczas koncertu. Ponieważ Japończycy ciągle się kłaniają, kiedy mówią sobie „dzień dobry” i „do widzenia”, trzeba stale uważać, aby nie podnieść się z miejsca jako pierwszy i pamiętać o ukłonach nawet podczas gry. Medal dyndał mi na szyi przez cały czas, zwłaszcza kiedy kłaniałem się. Cesarz był bardzo skromnym człowiekiem. W czasie wojny przedstawiano go z „nożem w zębach”, ale to był botanik, który nie miał wiele do powiedzenia.
 
Został również honorowym członkiem Cesarskiej Akademii Muzycznej w Tokio i w późniejszych latach utrzymywał z Japonią kontakty. Podobno rozpowszechniano tam jego podobiznę na pudełkach z zapałkami, które krążyły po całym kraju. Kompozytor wspomniał tez wielką hojność Japończyków:
 

Ostatnio dostałem tę małą czarną wazę z laki i program z moją biografią w języku japońskim. Podczas mojego tam pobytu podarowano mi sztukę jedwabiu na koszulę z prośbą, abym udał się do najlepszego krawca, który zdejmie ze mnie miarę. Przez całe lata nie potrzebowałem potem kupować koszul, ponieważ miałem dwa tuziny jedwabnych koszul! I zawsze te prezenty były anonimowe. Codziennie kiedy wracałem wieczorem do siebie zastawałem jakiś podarunek. Na ogół musiałem sam płacić za hotel, tym razem kiedy chciałem uregulować rachunek okazało się, że hotel był już opłacony.
 

Do 1939 roku Tansman odbył pięć wielkich tournees po USA, gdzie stał się rozpoznawalnym kompozytorem. Do Ameryki wrócił w czasie wojny, dzieląc w ten sposób los wielu emigrantów europejskich: Arnolda Schönberga, Igora Strawińskiego, Dariusa Milhauda, Béli Bartóka, czy pisarza Thomasa Manna. Owocem przyjaźni ze Strawińskim stała się książka o nim - jedno z najcenniejszych i najbardziej wiarygodnych źródeł o twórczości i estetyce genialnego kompozytora.
 

Przyjechałem do Nowego Jorku i widzę na afiszu koncert inaugurujący sezon, październik 1933; i widzę w programie Tańce polskie, którymi dyrygować miał Toscanini. To było zupełnie jak cud, ponieważ Toscanini był już prawie ślepy i dyrygował z pamięci, nie opracowywał już zbyt wielu utworów współczesnych i dlatego to było dla mnie prawdziwie wielkim wydarzeniem. Byłem właśnie na początku mojej podróży dookoła świata. Niebawem wyjechałem. Miałem bardzo, bardzo duże tournée po Ameryce. 
 

Tansman spędził też pewien czas w Hollywood. gdzie podpisał kontrakt na tworzenie muzyki do filmów, w czym miał już pewne doświadczenie. Jednak współpraca z Amerykańską wytwórnią okazała się trudna, ponieważ zatrudniała ona swoich aranżerów. Tansman był pierwszym kompozytorem, który nie potrzebował aranżera i chciał sam pracować nad całością materiału, co rodziło konflikty – musiał nawet płacić kary.

Niewątpliwie Tansman, oprócz talentu, musiał mieć naprawdę dobrego menadżera, pracowicie uwijającego się przy organizacji kolejnych, tak licznych koncertów. W podziw wprawia sposób, w jaki udało mu się tak sprawnie zorganizować owo gigantyczne tournée koncertowe dookoła świata. Rozplanować wszystkie terminy, znaleźć chętne orkiestry, sale koncertowe, dostarczyć na czas materiały nutowe, aby zespoły zdążyły się nauczyć nie grywanych wcześniej utworów Tansmana.
 

Spotkałem go w Zürichu. Wykonywany tam był jeden z moich utworów w ramach Festiwalu Muzyki Współczesnej. Ów człowiek wiedział, że miałem już kontrakt z dyrygentem Koussewitzky’m. Zaprosił mnie na kolację. Pił bardzo dużo. Wszystko skończyło się kontraktem, który gwarantował mi minimum 10 tys. dolarów. Ponieważ tak dużo pił, pomylił się o jedno zero i napisał 100 tys. Byłem na tyle uczciwy, że powiedziałem: „drogi przyjacielu, napisał pan o jedno zero za dużo”. Natychmiast wytrzeźwiał i był bardzo wdzięczny. To był jedyny impresario, który lubił muzykę. To on sprowadził do Stanów Bartóka i Ravela. I to w tym samym czasie.

W Singapurze na jego koncert, w ogromnej sali opery, przybyło nie więcej niż 20 osób, ponieważ tego samego dnia grano jakiś bardzo popularny balet w innej sali koncertowej. Tansman zaproponował więc menadżerowi, że zrezygnuje z honorarium, jeżeli ten opłaci mu tylko hotel. Jednak menadżer postanowił zorganizować kolejny koncert, który by nie kolidował z innym.
 

No i jak wróciłem z wyspy Bali zrobili ten koncert i tu sala była przepełniona! Grałem dwadzieścia utworów ludowych, a największe powodzenie miał ostatni. Nie wiedzieli, co to jest. Krytycy napisali, że to był... piękny horror! A to była pieśń kościelna: Boże coś Polskę!...

cdn.
Fot. Tansman Association Archiv. Dzięki uprzejmości Pani Mireille Tansman Zanuttini
From Tansman Association Archiv. Many thanks to Mrs. Mireille Tansman Zanuttini for permission.
Cytaty za „TRZYKROTNIE UCAŁOWANY PRZEZ MUZĘ” rozmowa J. Tuszewskiego z A. Tansmanem

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Orkiestrownik

Co to takiego Orkietrownik? Nie jest to kierownik orkiestry, ani żadne wymyślne urządzenie do strojenia orkiestry, lecz rewelacyjny internetowy, multimedialny przewodnik po orkiestrze symfonicznej. Mówiąc w skrócie Orkiestrownik to cykl nagrań edukacyjnych, na które składa się 18 filmowych etiud o instrumentach orkiestry. Orkiestrownik powstał jako wspólne przedsięwzięcie Instytutu Muzyki i Tańca oraz Narodowego Instytutu Audiowizualnego, do programu tego zostali zaproszeni muzycy tworzący jedną z najlepszych polskich orkiestr - Sinfonię Varsovię. Celem projektu, realizowanego m.in dla potrzeb ogólnopolskiego Programu  filharmonia/ostrożnie, wciąga!!!  jest pokazanie fenomenu tak wielkiego organizmu, jakim jest orkiestra symfoniczna oraz przedstawienie ról i znaczenia poszczególnych instrumentów. Nagrania tych filmów, odbyły się w siedzibie Orkiestry Sinfonia Varsovia. Strona internetowa projektu znajduje się pod tym - linkiem . Po wejściu na stronę ukazuje nam się graficzny pr

"Zmartwychwstanie" II Symfonia c-moll Gustawa Mahlera

Mahlerowskie katharsis II Symfonia „Zmartwychwstanie” była chyba pierwszym utworem Gustawa Mahlera z pośród twórczości tego kompozytora jaki usłyszałem, była to miłość od pierwszego wejrzenia i trwa niezmiennie do dziś, co się potwierdziło na wczorajszym koncercie. Po raz kolejny uzmysłowiłem sobie jak wspaniałe jest to dzieło, dla mnie chyba najwspanialsza z wszystkich symfonii.    Ta muzyka zwłaszcza w kulminacyjnych momentach daje odczucie wzniosłości, majestatu. Mahler dosięgną tu ekstremów, jego kontrasty są porażające i mogą wywołać u słuchacza poczucie duchowego wstrząsu bliskiego temu, które miały wywoływać antyczne greckie tragedie czyli katharsis – oczyszczającego umysł człowieka.   Doskonała instrumentacja, bardzo dramatyczna narracja muzyczna, bogactwo inwencji melodycznej i pomysłów kompozytorskich, (o których twórcy współczesnej muzyki filmowej mogliby tylko pomarzyć), to najważniejsze atuty twórczości Mahlera.   II Symfonia „Zmartwychwstanie

Acis i Galatea – premierowo w Operze Krakowskiej

W ramach XV Letniego Festiwalu Opery Krakowskiej będziemy dziś świadkami premierowego przedstawienia utworu George’a Friedricha Haendla – Acis i Galatea . Jest to wyjątkowa, bardzo rzadko grywana „mała opera”, zwana przez kompozytora serenatą, której pierwowzór powstał w 1708 roku w Neapolu, gdzie utwór został zamówiony z okazji zaślubin księcia Tolomeo Saverio Gallo.    Haendel sięgnął do libretta, które źródłem swym tkwi w mitologicznej opowieści o dwojgu kochanków. Sycylijski śmiertelnik, pasterz Acis i nimfa morska Galatea kochają się, jednak Acis ma groźnego rywala w postaci cyklopa Polifema (którego później pokona Odyseusz). Zaleca się on w niezgrabny sposób do Galatei. Ostrzeżenia ze strony chóru nimf i pasterzy, jak również prośby Galatei i rada Damona pozostają daremne: Acis wyzywa olbrzyma do walki. W czasie, kiedy kochankowie przysięgają sobie wieczną miłość, cyklop Polifem ujrzawszy parę zakochanych zaczął ich ścigać. Galatea uciekła wskakując do