Czasy paryskie
Nieprzychylność
rodzimej krytyki, swoiste skostnienie życia muzycznego, źle pojęty konserwatyzm
estetyczny, a także pojawiające się w niektórych kręgach nastroje
nacjonalistyczne sprawiły, że Tansman postanowił pojechać w 1919 roku do Paryża
na bliżej nieokreślony czas, w czym pomógł mu I. J. Paderewski. I tak zaczęła
się trwająca całe życie dobrowolna emigracja, w czasie której objechał cały
świat.
Muszę
powiedzieć, że do Paryża po raz pierwszy mogłem wyjechać dzięki Paderewskiemu.
Jemu nawet poświęciłem dwadzieścia małych utworów na fortepian, takich parafraz
ludowych. On był wtedy (…) premierem. A później pojawił się na moim pierwszym
występie w Ameryce. I to była cała historia. Nie znałem wtedy amerykańskich
zwyczajów. Jakiś dziennikarz dopadł mnie i pyta: „Co pan myśli o Paderewskim?”.
Ja chciałem jakieś takie „boom boom” zrobić i powiedziałem, że to jest
wyjątkowy geniusz, nie tylko fortepianu, ale cokolwiek by robił, robiłby
genialnie. Do dziś widzę moją fotografię w gazecie: Tansman mówi „Paderewski
wielki geniusz, ale zły pianista!”. On potem pojawił się na jednym z moich
koncertów. Później przyszedł do garderoby i powiedział, że on zna te
amerykańskie obyczaje, te dziennikarskie historie. Oni wszystko przekręcają! I
nawet mnie pocałował. Wszystko się dobrze skończyło... dzięki Bogu!
Pierwsze
miesiące we Francji nie były łatwe, kompozytor zapamiętał że przyjechał do
Paryża z 80 frankami w kieszeni i zaczął od pracy w dzielnicy La Villette jako
pakarz. Dopiero po pewnym czasie, dzięki znajomości wielu języków obcych,
znalazł pracę w banku i tak to trwało pół roku. W końcu, dzięki znajomości,
jaką udało mu się zawrzeć z Maurycym Ravelem, wszedł w środowisko muzyczne i po
kilku miesiącach należał już do awangardy owych czasów. Wszystko zaczęło się
nareszcie układać i wydarzenia nabrały tempa. Początkowo dawał lekcje gry na
fortepianie, w końcu zaczął utrzymywać się z własnej muzyki, udało mu się
sprowadził z kraju siostrę, a prawie po roku matkę.
Jak wspominał Tansman, z Ravelem poznali się właściwie przypadkiem – ale to właśnie dzięki
tej znajomości udało mu się zaistnieć. Najpierw przedstawił mu swe utwory, które zyskały jego aprobatę. Ravel postanowił zająć się początkujący przybyszem z Polski. zaprowadził Tansmana do pierwszych wykonawców, wydawców i już po roku jego muzyka miała swe orkiestrowe wykonanie. Odtąd kariera międzynarodowa Tansmana miała bardzo dynamiczny przebieg.
Jak wspominał Tansman, z Ravelem poznali się właściwie przypadkiem – ale to właśnie dzięki
tej znajomości udało mu się zaistnieć. Najpierw przedstawił mu swe utwory, które zyskały jego aprobatę. Ravel postanowił zająć się początkujący przybyszem z Polski. zaprowadził Tansmana do pierwszych wykonawców, wydawców i już po roku jego muzyka miała swe orkiestrowe wykonanie. Odtąd kariera międzynarodowa Tansmana miała bardzo dynamiczny przebieg.
Podobno
Arthur Honegger i Darius Milhaud nakłaniali go, by został "siódmym" w
ich Grupie "Le Six", jednak Tansman nie przyjął tej propozycji. Po
pewnym czasie zaczęto wymieniać jego nazwisko wśród kompozytorów "L'Ecole
de Paris" obok Bohuslava Martinu. Oczywiście i w Paryżu zdarzały się
wzloty i upadki, czasami krytykowano jego kompozycje, zdarzało się, że po wykonaniu
jedna strona sali biła brawo, druga gwizdała z dezaprobatą. Jednakże stawał się
coraz bardziej sławny, a jego pozycja była coraz mocniejsza. Wielu zapewne
będzie zdziwionych faktem, że to właśnie Tansman wprowadzał w paryski świat
muzyczny starszego od siebie Karola Szymanowskiego, który czas I Wojny
Światowej spędził w rodzinnej Tymoszówce, a w Paryżu do lat dwudziestych nikt o
nim nie słyszał. Tansman tak opowiadał o Szymanowskim:
…on
przyjechał do Paryża w 1922 r. Ja już wtedy byłem znany w Paryżu. Przyprowadził
Szymanowskiego do mnie Artur Rubinstein. I ja napisałem pierwszy obszerny
artykuł o Szymanowskim w „La Revue Musicale”, które było centrum życia
muzycznego, nie tylko paryskiego – międzynarodowego. I urządziłem też mu
koncert pod patronatem „La Revue Musicale”.
Już pod
koniec lat dwudziestych Tansman stał się dla polskich odbiorców czołowym, obok
Karola Szymanowskiego, przedstawicielem nowej szkoły kompozytorskiej. Po
powrocie do Polski to Szymanowski zacznie namawiać młodych kompozytorów na
wyjazdy do Paryża, aby mogli zaznajomić się z najnowszymi trendami panującymi w
sztuce.
Wyjazd do Paryża okazał się dla Tansmana dobrą decyzją, Stosunkowo szybko zaczął robić karierę światową. Do niewątpliwych sukcesów w tamtego czasu należy wydana w Paryżu i Nowym Jorku, monografia młodego kompozytora, napisana przez wybitnego krytyka amerykańskiego Irvinga Schwerkego zatytułowana Aleksander Tansman, kompozytor polski z 1931 roku. Tansman był też pierwszym kompozytorem, którego utwór słuchany był w czasie jednej z pierwszych w historii wielkich transmisji radiowych w USA dokąd wyjechał w czasie II Wojny Światowej dzięki pomocy przyjaciół z Ameryki zwłaszcza Charlie Chaplina. W Stanach przeżył jedną ze swoich ekstremalnych przygód. 7 grudnia 1941 r., w dniu słynnego nalotu Japończyków na bazę Marynarki Wojennej Stanów Zjednoczonych – Pearl Harbor na Hawajach. Po koncercie Tansman wracał do domu samolotem i gdy już siedział na pokładzie, poproszono, aby trzech pasażerów na ochotnika zrezygnowało z lotu na rzecz generałów amerykańskich, którzy pilnie potrzebowali odlecieć tym samolotem. Tansman zgodził się poczekać na następny lot. Samolot, z którego właśnie wysiadł, wzniósł się, stanął w płomieniach i runął na ziemię. Poza niewątpliwą opieką opatrzności, Tansman miał również dar pozyskiwania przychylności ludzkiej. Kiedy przybył podczas jednej z podróży do Chin, aby jako dyrygent poprowadzić wykonanie swojej symfonii, ze zdumieniem odkrył że cała orkiestra nauczyła się utworu na pamięć!
...to
było absolutnie nie do wiary. Byłem j e d y n y m, który miał nuty! Wszyscy
muzycy z uprzejmości nauczyli się swoich partii na pamięć. Znali nawet numery
porządkowe i kiedy mówiłem: „trzy takty przed 42”, oni wiedzieli, gdzie to
jest.
To tylko
kilka spośród wielu ekscytujących przygód jakie przydarzył się Tasmanowi w
czasie jego licznych podróży, o czym w następnym odcinku.
cdn.
Fot. Tansman Association Archiv. Dzięki uprzejmości Pani Mireille Tansman Zanuttini
From Tansman Association Archiv. Many thanks to Mrs. Mireille Tansman
Zanuttini for permission.
Cytaty za „TRZYKROTNIE
UCAŁOWANY PRZEZ MUZĘ” rozmowa J. Tuszewskiego z A. Tansmanem
Komentarze
Prześlij komentarz