Jak co roku, już od dwudziestu trzech lat, w drugiej połowie sierpnia odbywa się Festiwal muzyki dawnej w Jarosławiu Pieśń Naszych Korzeni. Impreza ta trwa przez tydzień od niedzieli do niedzieli i posiada swój własny, stały rytm wydarzeń, w który wchodzą przyjeżdżający tu miłośnicy muzyki dawnej i tradycyjnej, zanurzając się w nim i upajając ciepłą atmosferą: muzyki, artystów i miasta, aurą rodem z południa Europy.
Pieśń Naszych Korzeni to jednak nie tylko festiwal muzyczny, to styl życia! To sposób na spędzenie niezwykłego tygodnia poza czasem codzienności, zwyczajności i rutyny. To wejście w rzeczywistość i wymiar czasu zawieszonego. Ten Festiwal to także nadzwyczajni ludzie, społeczność zorientowana na poszukiwanie autentycznej tradycji muzycznej, ściągający w to miejsce niemal co roku, jakby w rytuale. Pieśń Naszych Korzeni to także stan umysłu i ducha oraz sposób uprawiania sztuki.

Niesamowita atmosfera średniowiecznego benedyktyńskiego opactwa, w którym mieszkają uczestnicy, niepowtarzalny duch dawnych wieków świetności unoszący się nad zabytkowym ryneczkiem niezwykle uroczego miasteczka, jakim jest podkarpacki Jarosław, zdają się przenikać wszystko co dzieje się w trakcie tego wyjątkowego, festiwalowego tygodnia.

Niesamowita atmosfera średniowiecznego benedyktyńskiego opactwa, w którym mieszkają uczestnicy, niepowtarzalny duch dawnych wieków świetności unoszący się nad zabytkowym ryneczkiem niezwykle uroczego miasteczka, jakim jest podkarpacki Jarosław, zdają się przenikać wszystko co dzieje się w trakcie tego wyjątkowego, festiwalowego tygodnia.

Tematem tegorocznej edycji był XIII wiek, nie tylko jako źródło muzycznych i literackich treści, ale także jako inspiracja dla dalszego rozwoju twórczości. Taką właśnie daleką inspiracją była muzyka zaprezentowana w pierwszym dniu.
Festiwal jak zwykle rozpoczął koncert w niedzielny wieczór, tym razem w atmosferę festiwalu wprowadził przybyłych melomanów czeski zespół Ritornello, występem zatytułowanym Tripudium Mortis - Tańce Śmierci, który odbył się w opactwie sióstr benedyktynek. Grupa wystąpiła w składzie instrumentalnym typowym dla muzyki doby baroku. Zespół zestawił muzykę o proweniencji głównie czeskiej i włoskiej. Elementem łączącym te dwa światy był temat śmierci: jej obecność w życiu codziennym, próba jej oswojenia, by nie przerażała swą nieuniknionością. Zarówno śpiewy z czeskich kancjonałów jak i znane włoskie pieśni w tanecznych rytmach, przywodziły na myśl średniowieczne wizje danse macabre, jednak nie budziły one trwogi, lecz raczej uśmiech.
Drugiego wieczoru wystąpił legendarny Ensemble Micrologus wraz ze wspaniałą Patrizią Bovi, prezentując w mistrzowski sposób wykonawstwo XIII-wiecznych franciszkańskich laud włoskich. Zespół olśniewał nie tylko doskonałością, wirtuozerią wykonania, ale swoistą swobodą gry i pięknem brzmienia głosów poszczególnych wokalistów. Owe laudy towarzyszyły zresztą uczestnikom Festiwalu, każdego dnia w ramach warsztatów prowadzonych właśnie przez wokalistkę Patrizie Bovi, możne je było także posłyszeć wszędzie tam gdzie pojawiali się uczestnicy warsztatów.
Dzień później mieliśmy szansę zapoznać się z polskim odpowiednikiem tego czym dla XIII-wiecznej Italii były laudy. Na koncercie w Cerkwi grekokatolickiej, przygotowanym przez zespół Jerycho i jego lidera – znakomitego organistę i badacza dawnych przekazów muzycznych Bartka Izbickiego, muzycy zaprezentowali śpiewy z polskich dawnych źródeł, dziś nierzadko już zapomniane, a przechowujących utwory charakterystyczne dla polskiej pobożności. Był to w mojej ocenie punkt kulminacyjny Festiwalu, nie tyle nawet ze względu na kunszt wykonawczy (choć i na tym polu ten młody zespół ma już swoje osiągnięcia), ale ze względu na dobór repertuaru oraz ukazanie perspektyw jakie drzemią w polskich źródłach oraz w sposobie ich odczytania i wykonywania! Ukazanie tego jak może wyglądać piękna, wartościowa muzyka sakralna. Zespół Jerycho otwiera zupełnie nowy rozdział w podejściu do tej materii i świetnie się zapowiada na przyszłość.

Na koncercie czwartkowym usłyszeliśmy muzyków syryjskich z zespołu Al Kindii. Popłynęła arabska muzyka: bardzo trudna w odbiorze nie tylko ze względu na barierę tekstową, zupełnie nie zrozumiałą, ale także na materię muzyczną skal dźwiękowych całkowicie obcych zachodnioeuropejskiemu uchu. Muzycy wykonywali pieśni z czasów Wypraw Krzyżowych, widzianych oczami Arabów. Muszę przyznać, że zachowałem w pamięci koncerty muzyki arabskiej z poprzednich edycji Festiwalu, które odebrałem dużo lepiej, być może dzięki większej różnorodności instrumentarium, ale także bardziej przystępnej materii dźwiękowej. Mimo moich zastrzeżeń, publiczność festiwalowa, jak zwykle wykazała się duża odpornością na eksperymenty organizatorów i sądząc po reakcjach przyjęła występ z wielkim uznaniem.
Piątek przyniósł aż dwa wieczorne wydarzenia. Pierwszym był koncert braci Dominikanów w jubileuszowym roku, w którym Zakon Kaznodziejski obchodzi w Polsce 800-lecie swego istnienia. Bracia zostali wspomożeni na koncercie przez znakomity zespół Schola Cantorum Minorum Chosoviensis, który od wielu lat praktykuje śpiew m.in.. chorału dominikańskiego. Średniowieczne pieśni liturgiczne wykonywane były z właściwą dla dominikanów wyrazistą rytmicznością i ornamentacjami. Była to naprawdę piękna podróż w czasie do XIII-wiecznych źródeł chorałowych, z jednocześnie współczesnym rysem interpretacji tej boskiej muzyki. Na zakończenie koncertu wykonawcy wraz całą zgromadzoną publicznością zaśpiewali potężnym głosem łacińskie Salve Regina.
Drugim wydarzeniem tej nocy była Veglia Dei Laudesi czyli wigilia czy rodzaj czuwania na wzór tych średniowiecznych, włoskich spotkań, w czasie których wykonywane były laudy. Uczestnicy warsztatów Patrizii Bovi zarówno instrumentaliści jak i chórzyści z wielką energią i radością, mimo późnej pory, wykonali przygotowywane od kilka dni luady. Na tym zresztą się nie skończyło, gdyż zaraz po laudach zabrzmiał niemniej donośnie śpiew różnych bractw śpiewaczych, którzy przedłużyli czuwanie pięknymi dawnymi polskimi pieśniami tradycyjnymi.

W dramacie tym obok śpiewanych dialogów i osobistych wypowiedzi postaci, akcję spajają śpiewane przez chór procesjonalne kondukty, komentujące wydarzenia, wprowadzające kolejne postacie i wyrażające emocje zbiorowe. Te właśnie partie chóru wraz z muzykami Teatru Węgajty wykonywali uczestnicy warsztatów.
Festiwal zakończyła w niedzielny poranek gregoriańska msza święta sprawowana przez ojców dominikanów, na której w śpiew chorałowy włączyli się wszyscy uczestnicy Festiwalu. Nie sposób w jednym tekście opisać całą złożoność i bogactwo wydarzeń Pieśni Naszych Korzeni. Z konieczności nie omawiam niezwykle ciekawych seminariów, na których można było zetknąć się z refleksja muzyków na temat ich twórczości oraz wykonywanej przez nich na Festiwalu programów. Nie omawiam także spotkań tematycznych poświęconych interpretacjom muzyki dawnej, rekonstrukcji muzyki tradycyjnej, najnowszym odkryciom dotyczącym wykonawstwa chorału oraz burzliwych dyskusji, które były przez nie, wywoływane. Reasumując, trudno to wszystko opisać, ale bez problemu można tego samemu doświadczyć osobiście już za niecały rok, do czego każdego zachęcam.
Jak zawsze z wielką niecierpliwością będę czekał na wieści o programie przyszłorocznej edycji Festiwalu i już zaczynam odliczać dni do rozpoczęcia Pieśni Naszych Korzeni 2016.
Daniel Wierzejski
XXIII / XIII
XXIII Festiwal muzyki dawnej „Pieśń Naszych Korzeni” w Jarosławiu
23-30 sierpnia 2015 roku
Stowarzyszenie Muzyka Dawna w Jarosławiu
Komentarze
Prześlij komentarz