Przejdź do głównej zawartości

Wielkie otwarcie czyli premiera Festiwalu Muzyki Niezwykłej!

 fot. Katarzyna Klimek FDOL
Nie jest to jedynie kolejny festiwal muzyki dawnej, jakich w Polsce już wiele. Oprócz arcydzieł spoczywających w skarbcu Kościoła od stuleci, prezentowane były również współczesne kompozycje liturgiczne i muzyka tradycyjna.

W dniach 14-20 sierpnia 2017 r. odbywał się w Krakowie pierwszy Festiwal Muzyki Niezwykłej. Wydarzenie zorganizowane zostało przez Fundację Dominikański Ośrodek Liturgiczny jako dopełnienie odbywających się od kilku lat Warsztatów Muzyki Niezwykłej – bodaj największej tego typu imprezy w Polsce jak i w tej części Europy.

Nowa jakość w tradycyjnej formie


Jak pisze Błażej Matusiak OP we wstępie do książki programowej, ideą pierwszej edycji festiwalu jest 

muzyka pisana na potrzeby liturgii, sakralna muzyka maryjna, musica sacra – dosłownie „święta” muzyka o Najświętszej Maryi Pannie.

Festiwal w całości został zaprogramowany przez Łukasza Serwińskiego – dyrektora artystycznego wydarzenia, i od pierwszej edycji ruszył ze znakomitym repertuarem, którego pozazdrościć może wiele uznanych i zasłużonych festiwali o wiele dłuższej historii. Nie jest to także wydarzenie jedynie muzyczne czy kulturalne, gdyż stawia sobie konkretne cele i zadania, poza czysto estetycznymi.

Festiwalowi przyświeca idea wskazywania kierunków, w których warto zdążać poszukując  sposobu na przełamanie obecnej powszechnej sytuacji funkcjonowania w kościołach muzyki o fatalnej jakości. Założeniem organizatorów jest prezentowanie i przypominanie dzieł o wielkiej wartości artystycznej i duchowej, stworzonych z myślą o funkcji, jaką mają pełnić w liturgii, i z dbałością o jej właściwy charakter.

Festiwal Muzyki Niezwykłej odwołując się do arcydzieł muzyki dawnej, w możliwie najlepszym wykonaniu, chce odnowić dialog między kulturą i wiarą, którego owocem na przestrzeni wieków były zachwycające utwory. Pragniemy, by Kościół – zarówno ten pisany z dużej jak i z małej litery – na nowo stał się mecenasem sztuki, kształtując gusta i nasz sposób myślenia, dbając o to, by geniusz ludzki z delikatnością należną muzyce podporządkowywać Bogu
- pisze Dominik Jurczak OP, prezes Fundacji.

Zaznaczyć przy tym należy, iż nie jest to jedynie kolejny festiwal muzyki dawnej, jakich w Polsce już wiele. Oprócz arcydzieł spoczywających w skarbcu Kościoła od stuleci, prezentowane były również współczesne kompozycje liturgiczne i muzyka tradycyjna. Zachodnioeuropejska kultura muzyczna Kościoła Rzymskokatolickiego konfrontowana była również z estetyką, wrażliwością i mistyką muzyki Kościoła Wschodniego.


Zderzenie współczesności z tradycją


Niewątpliwie główną gwiazdą Festiwalu Muzyki Niezwykłej był doskonale znany, belgijski zespół Graindelavoix, który od lat koncertuje na najlepszych festiwalach w Polsce i na świecie, jednak - jak się okazało -  w Krakowie wystąpił po raz pierwszy. Co ciekawe muzycy Ci przywieźli do Polski premierowy repertuar zatytułowany Florid style: singing the virgin à l’anglaise (c. 1500-1520), z którym dopiero teraz ruszą na estrady zagraniczne. Grupa przedstawiła utwory mało znanych kompozytorów angielskich doby wczesnego renesansu: motety maryjne  Johna Browne’a i mszę Ave Maria Thomasa Ashewella. Muzyka ta to prawdziwie wyrafinowana, polifoniczna twórczość a capella, wymagająca od słuchacza dużego obycia ze światem dźwięków opartym na dawnych modalnych skalach i kunsztownym kontrapunkcie. Także od śpiewaków utwory te wymagają najwyższego poziomu wykonawczego.

Jednak zespół pod kierownictwem ekscentrycznego Björna Schmelzera pod każdym względem sprostał zadaniu, prezentując niemal perfekcyjnie wszelkie niuanse tych kompozycji.


Znając dotychczasowe dokonania sceniczne zespołu – niejednokrotnie bardzo ekstrawaganckie brzmienie ich głosów (dalekie od przesubtelnionych, nazbyt delikatnych pień), pewną nonszalancję interpretacyjną, a dla niektórych może nawet kontrowersyjne podejście do wykonawstwa muzyki dawnej, należy dodać, iż było to jedno z bardziej stonowanych i wyważonych estetycznie wykonań w ich karierze.

W czasie słuchania nie sposób było się oprzeć myślom kierującym się w stronę twórców tej muzyki, zarówno kompozytorów, pierwszych wykonawców jak i mecanasów, którzy owe dzieła zamówili, i na których potrzeby było one wykonywane. Zachwyt i podziw budzi rozmach tych utworów, ich tytułowa kwiecistość melodyki, kunsztowna ornamentyka. Nieprzeciętnej formacji ludźmi musieli być tak twórcy, jak i zamawiający te dzieła. Bez wątpienia dysponowali też doskonałym zespołem wykonawczym, jeżeli muzyka ta miała zabrzmieć w całej pełni swej skomplikowanej struktury polifonicznej, wymagającej wysokich umiejętności wokalnych.


To był naprawdę niełatwy dla słuchaczy koncert, a mimo to został bardzo dobrze odebrany, publiczność w nadzwyczajnym skupieniu wysłuchała całości i entuzjastycznie nagrodziła artystów oklaskami.

Spotkanie Wschodu z Zachodem


Drugą równie niewątpliwą gwiazdą Festiwalu była wybitna serbska śpiewaczka Divna Ljubojević – jedna z najbardziej znanych wykonawczyń muzyki cerkiewnej o bardzo charakterystycznym, krystalicznie czystym głosie. Artystka wystąpiła wraz ze swym zespołem Melódi, wykonując popularne arcydzieła muzyki wschodniej. Koncert był również zwieńczeniem trwających przez tydzień wokalnych warsztatów mistrzowskich, w czasie których Divna przygotowywała grupę uczestników do wspólnego występu oraz uczyła sztuki śpiewu i interpretacji muzyki cerkiewnej, ze szczególnym uwzględnieniem specjalnego podejścia do tekstu sakralnego.

Uczestnicy warsztatów wykonali ogromną pracę opanowując w przeciągu sześciu dni kilka niełatwych utworów opartych na tekstach starocerkiewnosłowiańskich i prezentując je na koncercie pod dyrekcją artystki. Być może najtrudniejszym zadaniem obok opanowania całej materii muzycznej, było przestawienie się na odmienny od zachodnioeuropejskiego śpiewu na samogłoskach, na wschodni sposób śpiewania z mocno udźwięcznionymi spółgłoskami oraz specyficzna, narracyjna rytmizacja tekstów.

 fot. Katarzyna Klimek FDOL
Divna znakomicie wyegzekwowała od śpiewaków nawet najdrobniejsze niuanse interpretacyjne, zawładnąwszy zespołem, który całkowicie poddał się jej władzy.

Było to niezwykłe spotkanie nie tylko z fenomenalnym głosem Divny Ljubojević, ale także - inną od zachodnioeuropejskiej - duchowością i wrażliwością estetyczną śpiewu Kościoła Wschodniego. Wszyscy artyści wraz uczestnikami kursu wywarli duże wrażenie na publiczności, która wymogła brawami kilka bisów. 








Nowe brzmienie dawnej muzyki

Niemniej interesującym koncertem był występ angielskiego zespołu Alamire, który rozpoczął cały Festiwal w znakomitym stylu, było to bardzo mocne otwarcie zapowiadające dalsze niezwykłe wydarzenia. 

Od kiedy przed kilku laty przypadkowo usłyszałem, gdzieś w czeluściach Internetu nagranie tego brytyjskiego zespołu, miałem ogromną nadzieję usłyszenia ich śpiewu na żywo, w akustyce dużej przestrzeni sakralnej i w końcu się doczekałem. Cieszę się bardzo, że dyrektor Festiwalu - Łukasz Serwiński, dał się zainspirować tej muzyce i zaprosił zespół, który wystąpił w Polsce po raz pierwszy. Grupa zaprezentowała program zatytułowany Salve Regina: Praises to the Virgin in 16th-century Europe w najbardziej znanym z krakowskich kościołów, czyli Bazylice Mariackiej. 

Na repertuar złożyły się, zgodnie z ideą tej edycji festiwalu, polifoniczne kompozycje maryjne, najwybitniejszych twórców europejskiego renesansu: Palestriny, Lassusa, Victorii, Tallisa, Byrda, Despreza. oraz mniej znany twórców jak Strus czy Guerrero. Wykonali też klika chorałowych antyfon z kręgu chorału dominikańskiego, jako miły ukłon w stronę organizatorów.

Alamire nie jest zespołem zbyt rozpoznawalny w naszym kraju, to nowa jakość w świecie wykonawstwa muzyki dawnej, a niewątpliwie godzien zainteresowania. Grupa pod kierownictwem Davida Skinnera prowadzi bardzo szeroko zakrojone, długofalowe badania nad muzyką angielską renesansu, przywracając do życia wiele zapomnianych wspaniałych dzieł. Efekty tej pracy można podziwiać zarówno na nagrywanych przez nich płytach, jak i na koncertach.


Niebywała perfekcja wykonawcza tej niebagatelnej w końcu muzyki, doskonała wręcz kondycja wokalna (od pierwszych, aż do ostatnich dźwięków półtoragodzinnego koncertu), dbałość o najmniejszy szczegół muzyczny i wierność zapisowi nutowemu to podstawowe atuty Alamire. Natomiast to co w sposób szczególny wyróżnia tych artystów to brzmienie zespołu. Brytyjskie grupy wokalne przyzwyczaili nas do stosunkowo łagodnego, „grzecznego” i jasnego brzmienia zespołów. Jednak jak wiemy w sztuce nic nie stoi w miejscu, każde pokolenie wnosi coś nowego. Alamire cechuje bardziej ciemne, pełniejsze, nasycone, nieco ostrzejsze brzmienie zespołu niż muzyków poprzedniej generacji jak choćby Hilliard Ensemble.

Osobiście uważam, że zespół ten w ciągu kilku najbliższych lat stanie się dla wielu wyznacznikiem najlepszego poziomu wykonawczego, punktem odniesienia w poszukiwaniu "wzorcowej interpretacji" w  zakresie muzyki renesansu nie tylko angielskiego.


Między ciszą, czasem, słowem i dźwiękiem


Występ zespołu Linnamuusikud stał się dla mnie jednym z najgłębiej przeżytych emocjonalnie koncertów tego Festiwalu i w ogóle ostatnich miesięcy. Od pierwszych dźwięków zespół wytworzył tak niesamowitą atmosferę, urzekając delikatną, niemal metafizyczną tkanką dźwiękową, że publiczność z zapartym tchem, w kompletnej ciszy wsłuchiwała się w kolejne utwory, chłonąc je we wszystkich wymiarach. Dźwięki, które popłynęły w czasie tego koncertu stworzyły bardzo osobiste, wręcz intymne spotkanie z muzyką.

Muzycy wystąpili w Polsce po wielu latach nieobecności, a na ich przyjazd z niecierpliwością oczekiwało spore grono osób, pamiętających zespół sprzed lat, które zawdzięczają im początek swojej fascynacji muzyką dawną, muzyką tradycyjną, muzyką źródeł, które pragnęły ponownie doświadczyć tamtych przeżyć.

Zespół przyjechał z programem zatytułowanym An hour of silence and contemplation in the bright sky of the Northern Lights' sounds
i to mówi bardzo wiele o klimacie ich występu. Była to niezwykła podróż pomiędzy ciszą, czasem, słowem i dźwiękiem. Wszystkie elementy estetyczne, artystyczne i duchowe ich koncertu prowadziły wprost do kontemplacji prezentowanej muzyki.

Linnamuusikud wykonali kilkanaście utworów z różnych epok od średniowiecznej monodii, przez początki wielogłosowości, po rozwiniętą polifonię z przełomu renesansu i baroku. Była to też muzyka o różnej proweniencji od chorału gregoriańskiego po paryską szkołę Notre Dame, od estońskich pieśni tradycyjnych po polską najznamienitszą polifonię. Duża część z nich oparta była na tekstach maryjnych antyfon.

Naprawdę miłym gestem ze strony muzyków było wykonanie trzech utworów dawnych kompozytorów polskich: Mikołaja Zieleńskiego i Mikołaja z Radomia, którego interpretacja Magnificat była jedną z najbardziej ciekawych i oryginalnych jakie kiedykolwiek słyszałem.


Zespół, jak zawsze, zaprezentował znakomity poziom artystyczny i niepowtarzalne pomysły interpretacyjne. Doświadczyliśmy zetknięcia z sacrum w mistycznych dźwiękach melodii, modusów, harmonii, ciszy i tekstach, w niezwykłej niemal nieuchwytnej tkance brzmieniowej, po której od lat identyfikujemy wykonania Linnamusikuud. Ich podejście do wykonawstwa muzyki dawnej jest bardzo oryginalne i jak najdalsze od muzealnictwa, a wypływa z oparcia się na tradycji przechowanej przez muzykę źródeł, przez tradycję etnicznie związaną z ich kulturą. Dlatego tak silnie wyczuwalny jest w ich wykonaniu estoński idiom brzmieniowy. Ten występ na długo zapadnie w mojej pamięci.


W poszukiwaniu Sacrum


W ramach Festiwalu odbył się również koncert zespołów Floripari i Perfugium, na którym muzycy wystąpili z repertuarem Cantigas de Santa Maria, czyli średniowiecznymi pieśniami pielgrzymów kastylijskich, wychwalającymi Matkę Najświętszą, projekt ten to pierwsze na naszym rynku opracowanie tych XIII-wiecznych poezji, które zostały przetłumaczone na język polski i zarejestrowane na płycie zespołu. Na tym koncercie nie byłem obecny, więc nie mogę podzielić się swoimi wrażeniami z niego.


Bardzo ciekawym wydarzeniem był też koncert zamykający towarzyszące Festiwalowi - Warsztaty Muzyki Niezwykłej. Koncert prezentował najnowszą twórczość chóralną znanego polskiego dominikanina Dawida Kusza OP. Większość kompozycji stanowiły utwory a cappella do tekstów najbardziej znanych antyfon maryjnych takich jak: Ave Maria, Inviolata, Ave Regina, Tota pulchra itp. Repertuar ten wymaga zdecydowanie zaawansowanego zespołu wykonawczego, nie są to proste kompozycje, z którymi mogłaby sobie poradzić zwykła schola.

Muzyka Dawida Kusza OP przeniknięta jest idiomem sakralnym, a jego technika kompozytorska znakomicie łączy w sobie nowoczesne poszukiwania brzmieniowe z tradycyjnymi technikami i stylami poprzednich epok. Twórczość ta zakorzeniona jest w bogatej tradycji europejskiej muzyki kościelnej, stąd obecne w niej inspiracje m.in. chorałem gregoriańskim czy polifonią renesansową.


Wszystkie koncerty gromadziły ogromną liczbę publiczności wypełniającej po brzegi niemałe przecież krakowskie gotyckie bazyliki: Trójcy Świętej (ojców dominikanów), Bazyliki Mariackiej i Bazylki ojców franciszkanów, z których każda mieści po kilka tysięcy osób.

Festiwal Muzyki Niezwykłej jest niewątpliwie nową jakością w skali całego kraju, ponieważ nie tylko prezentuje niezwykle wartościową muzykę w najlepszych wykonaniach, ale niesie ze sobą konkretną misję, poszukiwania w muzyce Sacrum, odkrywania i przywracania muzyki liturgicznej do jej właściwego kontekstu: zarówno przestrzeni sakralnej kościołów jak i docelowo do liturgii. Również warsztaty prowadzone w tym samym czasie mają na celu podniesienie kompetencji i doskonalenie umiejętności muzyków kościelnych. Gratuluję Fundacji znakomitego Festiwalu, który wystartował z ogromnym sukcesem, oby idea ta była kontynuowana w kolejnych latach z podobnym rozmachem i podobnym poziomie.

fot. Katarzyna Klimek (FDOL)

Daniel Wierzejski

Komentarze

  1. Musiało być naprawdę magicznie!

    OdpowiedzUsuń
  2. Takie festiwale są bardzo interesujące dla ludzi. Można wczuć sie w ten wspaniały klimat

    OdpowiedzUsuń
  3. Muzyka kościoła wschodniego jest piękna i trochę egzotyczna dla naszego kręgu kulturowego. Odtworzyłam filmy Youtube zamieszczone w poście i piękne to dźwięki ...

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Orkiestrownik

Co to takiego Orkietrownik? Nie jest to kierownik orkiestry, ani żadne wymyślne urządzenie do strojenia orkiestry, lecz rewelacyjny internetowy, multimedialny przewodnik po orkiestrze symfonicznej. Mówiąc w skrócie Orkiestrownik to cykl nagrań edukacyjnych, na które składa się 18 filmowych etiud o instrumentach orkiestry. Orkiestrownik powstał jako wspólne przedsięwzięcie Instytutu Muzyki i Tańca oraz Narodowego Instytutu Audiowizualnego, do programu tego zostali zaproszeni muzycy tworzący jedną z najlepszych polskich orkiestr - Sinfonię Varsovię. Celem projektu, realizowanego m.in dla potrzeb ogólnopolskiego Programu  filharmonia/ostrożnie, wciąga!!!  jest pokazanie fenomenu tak wielkiego organizmu, jakim jest orkiestra symfoniczna oraz przedstawienie ról i znaczenia poszczególnych instrumentów. Nagrania tych filmów, odbyły się w siedzibie Orkiestry Sinfonia Varsovia. Strona internetowa projektu znajduje się pod tym - linkiem . Po wejściu na stronę ukazuje nam się graficzny pr

Acis i Galatea – premierowo w Operze Krakowskiej

W ramach XV Letniego Festiwalu Opery Krakowskiej będziemy dziś świadkami premierowego przedstawienia utworu George’a Friedricha Haendla – Acis i Galatea . Jest to wyjątkowa, bardzo rzadko grywana „mała opera”, zwana przez kompozytora serenatą, której pierwowzór powstał w 1708 roku w Neapolu, gdzie utwór został zamówiony z okazji zaślubin księcia Tolomeo Saverio Gallo.    Haendel sięgnął do libretta, które źródłem swym tkwi w mitologicznej opowieści o dwojgu kochanków. Sycylijski śmiertelnik, pasterz Acis i nimfa morska Galatea kochają się, jednak Acis ma groźnego rywala w postaci cyklopa Polifema (którego później pokona Odyseusz). Zaleca się on w niezgrabny sposób do Galatei. Ostrzeżenia ze strony chóru nimf i pasterzy, jak również prośby Galatei i rada Damona pozostają daremne: Acis wyzywa olbrzyma do walki. W czasie, kiedy kochankowie przysięgają sobie wieczną miłość, cyklop Polifem ujrzawszy parę zakochanych zaczął ich ścigać. Galatea uciekła wskakując do

"Zmartwychwstanie" II Symfonia c-moll Gustawa Mahlera

Mahlerowskie katharsis II Symfonia „Zmartwychwstanie” była chyba pierwszym utworem Gustawa Mahlera z pośród twórczości tego kompozytora jaki usłyszałem, była to miłość od pierwszego wejrzenia i trwa niezmiennie do dziś, co się potwierdziło na wczorajszym koncercie. Po raz kolejny uzmysłowiłem sobie jak wspaniałe jest to dzieło, dla mnie chyba najwspanialsza z wszystkich symfonii.    Ta muzyka zwłaszcza w kulminacyjnych momentach daje odczucie wzniosłości, majestatu. Mahler dosięgną tu ekstremów, jego kontrasty są porażające i mogą wywołać u słuchacza poczucie duchowego wstrząsu bliskiego temu, które miały wywoływać antyczne greckie tragedie czyli katharsis – oczyszczającego umysł człowieka.   Doskonała instrumentacja, bardzo dramatyczna narracja muzyczna, bogactwo inwencji melodycznej i pomysłów kompozytorskich, (o których twórcy współczesnej muzyki filmowej mogliby tylko pomarzyć), to najważniejsze atuty twórczości Mahlera.   II Symfonia „Zmartwychwstanie