Tegoroczna jubileuszowa XX. edycja Letniego Festiwalu Jazzowego w Piwnicy Pod Baranami obfituje w niezwykle wydarzenia, znakomitych artystów polskich i zagranicznych. Jak co roku w ramach festiwalu, organizatorzy przygotowali występ światowej sławy jazzmana, tym razem zaproszono legendarnego Herbie Hancocka, który wystąpił wprawdzie nie po raz pierwszy w Polsce, ale na pewno po raz pierwszy w Krakowie.
Koncert przyciągnął ogromną rzeszę publiczności, która po brzegi wypełniła niemałą przecież salę kongresową krakowskiego ICE. Krakowscy fani jazzu zgotowali brawami artyście naprawdę gorące przyjęcie.
Hancock rozpoczął swój występ bardzo stonowaną improwizacją na fortepianie, utrzymaną nie tyle w klimatach jazzowych, co bardziej nawiązującą do klasycznego dwudziestowiecznego ekspresjonizmu. Zresztą większość improwizacji w czasie koncertu oscylowała wokół tego idiomu brzmieniowego, tworząc długie spokojne płaszczyzny improwizowanego akompaniamentu. Z rzadka wyłaniały się zeń cienie jazzowych tematów jak chociażby słynne Footprints Wayne Shortera (przyjaciela Herbiego), których wyłowienie wymagało dużego skupienia, gdyż równie szybko znikały co się pojawiały.
Koncert przyciągnął bardzo wdzięczną publiczność, która rzeczywiście słuchała z ogromnym skupieniem i oczarowaniem, tak że w krótkich momentach ciszy było wyczuwalne coś elektryzującego.
Improwizacje fortepianowe Hancock przeplatał elektronicznymi, gdyż oprócz fortepianu artysta dysponował również syntezatorem dźwięku. W tych częściach Herbie zabierał słuchaczy na wyprawę w muzyczną przeszłość, eksplorując elektroniczne brzmienia typowe dla jego twórczości z lat 80 i 90. A jest to niewątpliwie ważne część jego dorobku. Hancock, który niemal od samego początku śledził rozwój instrumentów elektronicznych, sam był prekursorem wprowadzania ich w orbitę jazzu i miał swój duży wkład w powstawanie nowych gatunków muzycznych.
Osobiście nie jestem fanem tej części jego muzycznego dorobku, może dlatego mniej cieszyły mnie te retro elektroniczne passusy. Miałem zresztą wrażenie ze są one rodzajem odpoczynku od właściwych fortepianowych improwizacji. Hancock w tych elektronicznych częściach korzystał głównie z syntetycznych brzmień, z rzadka z wykorzystaniem akustycznych samplii. Wzbogacał je procesorami efektowymi typu reverb czy flanger obficie też korzystał z arpeggiatora tworząc różnego rodzaje tła dźwiękowe. W kilku momentach doszło też do fuzji tych dwu światów dźwiękowych: syntetycznych brzmień i akustycznego fortepianu.
Jednak dla mnie bezapelacyjnie najciekawszymi były partie fortepianu solo, zresztą sądząc po owacjach to chyba i publiczność je preferowała, zwłaszcza gdy w końcu pojawił kultowy temat Hancocka Cantaloupe Island.
Swój występ pianista zakończył bardzo dynamiczną, energetyczną rytmicznie improwizacją wywołując falę aplauzu. Oczywiście nie obyło się bez kołysankowego bisu na dobranoc.
Dzięki takim koncertom jak ten oraz wcześniejszym - z czołówką polskich jazzmanów oraz Nigelem Kennedym i Triem Robeta Glaspera, Letni Festiwal Jazzowy Piwnicy Pod Baranami jest niewątpliwie jednym z najważniejszych wydarzeń muzycznych tych wakacji w Krakowie
Daniel Wierzejski
Wtorek, 21 lipca 2015 r., ICE Kraków
Herbie Hancock
Letni Festiwal w Piwnicy pod Baranami
#herbiehancock #ICE #Krakow #letnifestiwaljazzowy #hancock
Komentarze
Prześlij komentarz